PRAWA ZWIERZĄT

Egzotyczni wieźniowie

Handel dzikimi zwierzętami jest na świecie jednym z głównych źródeł dochodu grup przestępczych, obok handlu bronią i narkotykami. Każdego dnia odławia się z naturalnego środowiska tysiące kolorowych ptaków, egzotycznych ryb, gadów i płazów. Każdego dnia w wyniku działalności człowieka bezpowrotnie ginie kilkanaście gatunków zwierząt. Schwytane okazy są w okrutny sposób przemycane do niemal wszystkich krajów świata, gdzie trafiają w ręce tzw. "miłośników". Ten proceder kwitnie także i w Polsce.

Na giełdach zoologicznych bez problemu można zaopatrzyć się w nawet najbardziej egzotyczne zwierzęta. Część trafia do hobbystów, cześć do sklepów, gdzie są potem kupowane w dobrej wierze przez niczego nieświadomych rodziców, jako prezent-maskotka dla dziecka. Nie każdy nabywca żółwika stepowego za 30 zł zdaje sobie sprawę, że swoją bezmyślnością przyczynia się pośrednio do katastrofy ekologicznej. Większość egzotycznych zwierząt jest chroniona i na ich posiadanie potrzebne jest specjalne zezwolenie. Nikt jednak nie przejmuje się przepisami. Tymczasem nie są one wymysłem urzędników, lecz koniecznością w dzisiejszym świecie. Zwierzęta wymienione w załączniku do tzw. Konwencji Waszyngtońskiej (CITES) w swoim naturalnym środowisku są zagrożone wyginięciem. Nie wolno ich bez powodu odławiać ani wywozić do innych krajów. Dzieje się tak jednak nagminnie, mimo wysokich kar. Popyt kształtują przede wszystkim hodowcy-hobbyści, a także zwykli ludzie, którzy nie zdają sobie sprawy, że kupując w sklepie "nielegalnego" legwana płacą za śmierć jego 10 współtowarzyszy, którzy nie przeżyli trudów podróży. Zwierzęta przemycane są w fatalnych warunkach, czasami wręcz niewia-rygodnych, jak papugi ukryte w puszkach po piwie. Niewiele z nich przeżywa, jest to jednak wliczone w cenę. Zawsze znajdzie się przecież chętny do zapłacenia kilkuset złotych za egzotycznego pytona, którym będzie można chwalić się przed znajomymi. Wielu ludzi kupuje zwierzęta drapieżne lub jadowite: aligatory, skorpiony, grzechotniki, o które nie potrafią się potem zatroszczyć i kiedy podrosną, są przez swoich beztroskich właścicieli wyrzucane. Czasami taki zabłąkany krokodyl żyjący w jeziorze może stanowić swoistą atrakcję turystyczną - niestety, tylko przez jeden sezon, gdyż zabiją go pierwsze zimowe przymrozki. Drobne zwierzątka: żółwiki, myszki, skoczki pustynne - są kupowane za kilka złotych przez dzieci, które przez kilka dni cieszą się nową zabawką, a potem wędruje ona do kolejnego kolegi lub na śmietnik. Tymczasem te zwierzęta nie biorą się z nikąd, mało kto chce jednak wiedzieć, że w swoim naturalnym środowisku ich liczba maleje z dnia na dzień. Niektórym hodowcom udaje się co prawda rozmnożyć np. legwany, większość z nich pochodzi jednak z przemytu, bo jest to po prostu tańsze. Niektóre zwierzęta sprzedawane są na kilogramy, na przykład żółwie stepowe przywożone z Kazachstanu przez "obywateli byłych państw ZSRR". Przemarznięte, zagrzybione, chore na egzotyczne choroby zwierzęta są przeważnie kupowane dla dzieci. To nic, że chore zwierzątko przeżyje tylko kilka tygodni. Za kilkanaście złotych można kupić nowe.
Ludzie wciąż nie widzą nic złego w trzymaniu w domu kolorowej papużki czy żółwia, zamożniejsi chcą popisać się posiadaniem pająka ptasznika albo kameleona. Niewielu zdaje sobie sprawę, skąd naprawdę pochodzą zwierzęta. Nikt nie pamięta o tym, że posiadanie takiego zwierzaka jest przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności do roku. To przecież tylko zwierzę.
Hodowle węży czy legwanów są obecnie "w modzie". W każdej księgarni można nabyć poradniki na temat domowej hodowli egzotycznych zwierząt. Ba, "egzotyczni więźniowie" często stanowią wystrój szkolnych pracowni biologicznych. Poradniki nie podają jednak, skąd zdobyć takie zwierzę, aby nie zasilić kieszeni przemytników i nie przyczynić się do zagłady kolejnego gatunku. Nawet zwierzęta pochodzące z legalnych hodowli przyczyniają się do tego problemu - stanowią chlubny wyjątek, lecz ich właściciele kreują modę na trzymanie w domu obcych naszej faunie okazów. Aby zaspokoić rosnący popyt, trzeba odłowić i przemycić przez wiele granic następną porcję papużek czy żółwi. Te, które przetrwają ucieszą kolejne dziecko. Te, które padną powędrują na wysypisko śmieci.
Czy możemy coś zrobić, by powstrzymać ten okrutny proceder? Tak, przede wszystkim zastanówmy się, czy rzeczywiście chcielibyśmy mieć w domu pochodzące z przemytu egzotyczne zwierzątko. Trzeba zrozumieć, że jego posiadanie jest przejawem doprawdy złego smaku i całkowitej znieczulicy wobec problemów ekologicznych dzisiejszego świata. Oczywiście, jeśli już przyjęliśmy kiedyś pod swój dach papugę czy warana, nie pozostaje nam nic innego jak troskliwa nad nim opieka. Nie kupujmy jednak następnego - nie nabijajmy kiesy przemytnikom i przestępcom. Jeśli już koniecznie chcielibyśmy zaopiekować się wężem czy żółwiem, kupmy go w sklepie i koniecznie zarządajmy zezwolenia (tzw. CITES) wydanego przez Ministerswo Ochrony Środowiska. Sprzedawca musi je posiadać, jeśli w ogóle chce sprzedać zwierzę, my też musimy je otrzymać, jeśli nie chcemy narazić się na nieprzyjemną wizytę panów w niebieskich mundurach. Zezwolenie obowiązuje także na zwierzęta przywiezione przed 1990 rokiem, kiedy Polska ratyfikowała Konwencję
aszyngtońską, albo już urodzone w Polsce - nie tylko na te przywiezione zza granicy. Jeśli sprzedawca odmawia pokazania nam zezwolenia, jest to już podstawa do zawiadomienia policji. Kupując nielegalne zwierzę, my też popełnimy przestępstwo.
Zakazane przez prawo jest również posiadanie zwierząt jadowitych, groźnych dla zdrowia ludzi. Grozi za to nawet rok więzienia!
Oczywiście znacznie skuteczniejszy niż restrykcyjne przepisy jest tzw. "zdrowy rozsądek". Nie wątpię, że Czytelnicy "Psubratów" jako osoby kochające zwierzęta, zdają sobie sprawę co tak naprawdę oznacza dla nich nasz kaprys, aby co piękniejsze i bardziej kolorowe okazy porwać z ich naturalnego środowiska i uwięzić w ciasnej klatce.

Krzysztof Wychowałek


Poprzedni artykuł, Spis treści, Strona główna Psubratów, Następny artykuł