REFLEKSJE

Broń doskonała

Broń, o której chcę napisać, należy do jednej z najniebezpieczniejszych. Nie powoduje ran, nie trzeba jej produkować w fabrykach, jest tania, a jej skutki są odczuwane długo. Od stosującego ją wymaga jedynie odrobiny inteligencji, poszkodowanemu natomiast trudno dochodzić swoich praw w sądzie. Broń ta stosowana jest najczęściej przeciwko osobnikom niebezpiecznym dla władz, urzędów, zakładów, do tego biednym, nieprzekupnym, zdeterminowanym - EKOLOGOM, którzy dzierżą w swych rękach argumenty tak silne jak zdrowie bliskich, przyszłość dzieci, dewastacja i oszpecenie otoczenia, utrata pięknych i cennych miejsc.
Są różne sposoby walki z elementem tak niebezpiecznym, bo podważającym fundamenty wzrostu gospodarczego, dobrobytu, szybkiego zysku. Można ekologów zastraszyć przez cofnięcie dotacji, można uciszyć - odcinając telefon, można użyć siły, chociaż tu należy być ostrożnym, bo zmiana wizerunku ekologa cierpiącego w imię zdrowia i życia innych jest niebezpieczna.
Najlepiej wytoczyć super broń - szybką, skuteczną, bezpieczną - OŚMIESZENIE. Powinny z nią współpracować inne elementy tj. blokada informacyjna na kontrargumenty ekologów. Tak więc w głównych mediach w godzinach największej oglądalności spotykamy gadające głowy, sypiące "słusznymi" argumentami, starające się skompromitować, ośmieszyć lub zignorować młodych, zbuntowanych oszołomów. W studiu nie ma naturalnie przedstawicieli ekologów, a relacje filmowe skomponowane są tak na przykład:
Z jednej strony człowiek przyczepiony do drzewa w miejscu gdzie planuje się budowę autostrady (wypowiedź ekologa, dlaczego to robi, wycięto), z drugiej informacje o korkach w mieście i wypadkach w zatłoczonym centrum.
Z jednej strony ekolog broniący wilka, z drugiej hodowca owiec (na zabicie) rozpaczający, że wilki zamordowały bezbronną owieczkę, w związku z czym on przymiera głodem, itd., itd. Argumenty ekologów przebijają się czasem ale z wielkim trudem, dzięki zaprzyjaźnionym dziennikarzom. Przy takiej polityce trudno dziwić się zdezorientowanym ludziom, którzy nie bardzo wiedzą, po co wisimy na drzewach, siedzimy na ulicach, przykuwamy się do maszyn, blokujemy. A przecież jest to jedyna szansa zwrócenia uwagi mediów na problem. Silne lobby przemysłowe i niektóre władze z rozmysłem kreują tak a nie inaczej wizerunek ekologa niepokornego. Świadomie dopisałam to ostatnie słowo, bo ekolog pokorny jest wszędzie mile widziany. Opowie on o nowym filtrze na fabryce produkującej np. plastykowe butelki; zorganizuje sympozjum, na którym budowniczowie autostrad pochwalą się, jakie gatunki kwiatów i krzaczków posadzą przy asfalcie; posprząta wreszcie ekolog pokorny wraz z gromadą dzieci papierki po innych i za innych. Sumienie c
yste, papierki w koszu, filtr filtruje, asfalt wije się wśród rezerwatów i wszyscy są zadowoleni. Takiego ekologa warto wspierać, bo nie sieje on fermentu, nikomu nie zagraża. Już nie liczę, ile razy proponowano nam zajęcie się taką właśnie ekologią. "Zbierajcie śmieci", "sadźcie las", "pilnujcie owiec" - to są propozycje w sam raz dla takich jak my.
A za 50 lat tysiące kilometrów asfaltu przykryją lasy, łąki i bagna. Zablokują się autostrady, bo każdy będzie miał po dwa samochody. Nie będzie już czystej wody, pierwotnej puszczy, a bociana i wilka będziemy znać tylko z filmów. Horyzont pokryje się "ekologicznymi" tamami, wyregulowanymi rzekami, zieleń ograniczy się do plantacji leśnych a ludzie będą umierać na skutek "dobrodziejstw cywilizacji".
Wtedy nie będzie już czego bronić i za późno będzie na ekologię pokorną a ośmieszone będzie obecne pokolenie, które tak beztrosko szafowało tym co bezcenne


Poprzedni artykuł,Spis treści, Strona główna Psubratów, Następny artykuł