O obecnym stanie cywilizacji i kierunku w którym zmierza
"Ziemia nie należy do człowieka, to człowiek należy do Ziemi.
Cokolwiek przydarzy się Ziemi przydarzy się człowiekowi.
Człowiek nie utkał pajęczyny życia, jest nitką w tej pajęczynie;
niszcząc pajęczynę życia niszczy samego siebie".
Wódz Indian Seattle 1855
Już w 1913 roku polski pisarz i znawca Podhala Jan Gwalbert Pawlikowski pisał: "Człowiek pierwotny żył z
przyrody i z przyrodą. Stawiał swój dom jak go stawiał bóbr, zaopatrywał się w łup jak ryś lub wydra,
karmił się owocami i ziarnem jak ptaki, gromadził zapasy jak chomik i przerabiał je jak pszczoła. Żył z
przyrody, ale jej nie niszczył. Lecz gdy rozmno -żył się zbytnio i spotężniał, stał się plagą , jak myszy czy
szarańcza".
Niestety! Od czasu gdy Pawlikowski napisał te słowa zyskały one jedynie na prawdziwości. Współczesny eseista
Emil Cioran, słynący ze swego pesymizmu ( który w wypadku naszej cywilizacji wydaje się być w pełni
uzasadniony), pisze: "Nie ma już kontaktu z ziemią, wszystko co w niej tkwi, stało się dla nas niezrozumiałe i
obce. Odcięci od wszelkich korzeni, nadto niezdolni do komitywy z kurzem czy błotem, dokonaliśmy zaiste
wyczynu, zerwaliśmy bowiem związki nie tylko z głębią rzeczy, ale nawet z ich naskórkiem. Na obecnym etapie
cywilizacja mogłaby się wydawać paktem z diabłem, jeśliby tylko człowiek miał jeszcze duszę do
przehandlowania".
Z zacytowanym posępnym spostrzeżeniem Ciorana zgodziłby się niewątpliwie Fritjof Capra, autor słów: "W
naszej cywilizacji w wyniku ewolucji kulturowej środowisko zostało zmienione do tego stopnia, że straciliśmy
praktycznie wszelki kontakt z naszą baza biologiczną i ekologiczną; nie zdarzyło się to w takim stopniu żadnej
innej kulturze ani innej cywilizacji nigdy w przeszłości". Sadzę, że są ciągle ludzie, którzy nie widzą lub nie
chcą widzieć słuszności powyższego stwierdzenia. Słuszności, która powinna być oczywista zwłaszcza dla nas,
białych ludzi mieszkających w miastach, a szczególnie, co nie jest bez znaczenia, białych mężczyzn
mieszkających w miastach. Dla wielu autostrada biegnąca przez las jest równie naturalna jak sam las, co
potwierdza tylko znane powiedzenie, że wszystko zależy od założeń.
Wśród ludzi, którzy widzą nasze oddalenie od natury większość obstaje bądź za nieuniknioną koniecznością tego
oddalenia, bądź za jego zbawczymi wręcz skutkami dla ludzkości ogółem i dla każdego człowieka z osobna. To
dzięki temu oddaleniu, dzięki naszemu oderwaniu się od przyrody i zapanowaniu nad nią - twierdzą wielbiciele
techniki- połowa dzieci nie umiera już we wczesnym dzieciństwie, wydłużyła się średnia długość życia i wzrósł
jego poziom, by nie wspomnieć o lotach kosmicznych, lodówkach i możliwości jedzenia w Polsce, w klimacie
umiarkowanym, bananów przez cały rok.
Zgodnie z ludową mądrością każdy kij ma dwa końce, wszystko zaś w sposób mniej lub bardziej oczywisty ma
swoją cenę. Zdobycze cywilizacyjne, którymi się tak chełpimy są osiągnięte jakimś kosztem, a precyzyjniej
mówiąc czyimś kosztem. Na pierwszy rzut oka zdaje się być to koszt innych gatunków. Wynika stąd etyczne
pytanie, jakie prawo mamy my ludzie realizować swoje cele kosztem cierpienia, życia i wyginięcia innych
czujących istot.
Niewielu z nas zadaje sobie to pytanie. Niewielu z nas żyje ze świadomością, że Ziemia jest planetą nie tylko
ludzi. Ciągle zbyt niewielu!
W swoim pesymizmie obawiam się, że egoizm gatunkowy człowieka jest tak wielki, że gdyby chodziło "tylko"
o wyginiecie innych gatunków, tych "nieużytecznych" dla ludzi, mało kto przejmowałby się obecną sytuacja
poza garstka romantyków i hippisów. Wrażliwość, cecha uznawana za kobiecą, nie cieszy się popularnością w
dzisiejszym świecie, a szkoda.
Wnikliwiej patrząc jednak widzimy, że nie chodzi "tylko" o przetrwanie innych gatunków. Chodzi o
przetrwanie nas samych. I nie jest to kwestia jedynie pogarszającego się stanu roślin i zwierząt "użytecznych"
dla człowieka, które nas bezpośrednio ubierają i karmią, jest to kwestia ogólnej, potężnej dysharmonii, którą
stworzyła nasza zachłanna działalność. Dysharmonia ta zabiła wiele gatunków, zagraża następnym i samej
Ziemi, najbardziej jednak, czego większość z nas wydaje się być błogo nieświadoma, zagraża nam samym.
" Jesteśmy wszyscy częścią Matki Ziemi. Nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Będziemy musieli to zrozumieć.
(...) Jesteśmy dokładnie tacy jak wszystkie inne części natury dookoła nas. To musimy zrozumieć" - mówią
Indianie Hopi
Biali zdają się nie być w stanie zaakceptować tej podstawowej prawdy. Mimo rozwoju wiedzy biologicznej i
wzrastającej ilości badań i publikacji na temat równowagi w biocenozach i rezultatów jej zachwiania stawiamy
siebie ponad prawami przyrody, jakbyśmy w ten sposób mogli uchronić się przed nieuchronnym działaniem
biologicznych mechanizmów
Anna Sobieska