Axel Munthe (1857-1949) szwedzki lekarz i pisarz. Ukończył medycynę w Paryżu i zaczłą tam praktykę jako najmłodszy doktor. Szybko stał się "modnym lekarzem", uznanym przez "wyższe sfery" i wręcz niezastąpionym neurologiem. Przez wiele lat pracował w Paryżu, potem w Rzymie. Leczył nie tylko bogatych, ale i biedotę. Był tytanem pracy. Wiele razy ratując innych narażał swoje życie. Pojechał do Neapolu w czasie zarazy cholery, by pomagać nieszczęśnikom pozbawionym opieki i umierającym tysiącami, a w czasie trzęsienia ziemi udał się do Messyny, żeby ratować ludzi i omało nie przypłacił tego życiem.
Chcę polecić Państwu jego wspaniałą książkę "Księga
z San Michele" (wyd. ang. 1929 r., wyd. szwedz. 1930 r., wyd.
pol. 1933 r.), z której możecie dowiedzieć się o jego wielu niesamowitych
wręcz przygodach. To książka nie pozbawiona humoru i dobrotliwej ironii,
pełna życzliwości nie tylko wobec ludzi, ale i wobec wszystkiego co żyje.
Axel Munthe przez całe swoje długie życie nie mógł pogodzić się z okrucieństwem
ludzi wobec zwierząt i walczył z tym do końca swoich dni.
"Skowronek śpiewa sercem.
- I czyż można pomyśleć bez zgrozy, że istnieją ludzie, którzy zabijają
te małe, bezbronne ptaszyny!
(...) Głosy ich napełniają radością cały wszechświat ponad nami, a ich
drobne, nieżywe ciałka są tak małe, że dziecko mogłoby je objąć ręką, jednak
ludzie pochłaniają je chciwie, jakby nic innego nie istniało do jedzenia.
Zgrozą nas przejmuje słowo "ludożerca" i wieszamy dzikusów, hołdujących
zwyczajom przodków, ale mordowanie i zjadanie małych ptasząt nie podlega
karze!
- Pan jest idealistą, kochany doktorze!
- Nie, ludzie nazywają to sentymentalizmem i drwią z tego. Niech mnie wyszydzają
do woli, wszystko mi jedno, ale niech pan, panie hrabio, zapamięta moje
słowa: nadejdzie czas, kiedy drwić przestaną, wtedy pojmą, że świat zwierząt
został nam oddany przez Stwórcę pod opiekę, a nie na zagładę. Zwierzęta
mają tyleż praw do życia co my, a prawo odbierania im tego życia ograniczone
jest naszem własnem prawem do samoobrony i do istnienia. Musi przyjść czas,
kiedy ludzie przestaną bezcelowo zabijać zwierzęta i nie będą w tem widzieli
swej przyjemności. Dopóki jednak istnieje prawo odbierania im życia, nie
możemy mieć aspiracyj, aby uznawano naszą cywilizację, jesteśmy barbarzyńcami."
("Księga z San Michele" s. 73-74)
Axel Munthe był wielkim przeciwnikiem dokonywania doświadczeń
na zwierzętach, jak i pokazywania dzikich zwierząt w cyrkach. "Okrucieństwo
względem bezbronnych zwierząt jest w oczach Boga o wiele większym grzechem
niż włamania, a jednak zbrodnia ta może być zmazana drobną kwotą pieniężną"
(s.216). (Ciekawa jestem, co powiedziałby Axel Munthe, gdyby żył obecnie
w Polsce?)
Kochał wszystkie zwierzęta, leczył je i stworzył szpital dla nich. Był
otoczony różnymi zwierzętami, którymi się opiekował, a o psach napisał:
"(...) kochamy nie tego jedynego, wybranego psa, ale każdego psa (...)
Są one przedstawicielami istot najbardziej godnych kochania, a z punktu
widzenia etyki - najdoskonalszymi istotami boskimi" (s. 49).
Axel Munthe wiele podróżował, ale jego największą miłością była wyspa Capri,
gdzie na ruinach pałacu Tyberiusza zbudował swoją ukochaną siedzibę SAN
MICHELE. Udało mu się też po długich walkach stworzyć na górze Barbarossy
"święty gaj ptaków". Góra należała do byłego rzeźnika, specjalisty
w oślepianiu ptaków. Okrutne mordowanie i torturowanie ptaków trwało przez
wiele, wiele lat i było przez wszystkich tolerowane. To doprowadzało Axela
Munthe do rozpaczy, aż wreszcie los mu dopomógł i Munthe wykupił górę,
a jak do tego doszło - o tym naprawde warto przeczytać, to bardzo ciekawa,
wręcz niesamowita historia. Kupił i stworzył tam raj dla ptaków, gdzie
mogły już zupełnie bezpiecznie odpoczywać po długich wędrówkach. "Przekonany
jestem, że Pan Bóg kocha ptaki, gdyż w przeciwnym razie nie obdarowałby
ich skrzydłami, które dał także swoim aniołom" (s.362).
Niech nie zmylą nikogo urywki, które zacytowałam z "Księgi z San Michele",
to nie jst książka o zwierzętach, to niesamowite przygody szlachetnego,
wspaniałego człowieka, lekarza.
Dlaczego pisze na temat tej książki? Ponieważ uważam ją za jedną z najlepszych,
jakie czytałam, a może nawet najpiękniejszą - szkoda, że tak mało znaną.
Na dziesięć osób zapytanych przeze mnie o Axela Munthe i jego książki (mam
też drugą jego książkę "Księga o ludziach i zwierzętach"), tylko
jedna czytała "Księgę z San Michele", druga słyszała o niej,
a reszta z zażenowanie przyznała, że nic nie wie na jej temat, a obracam
się w kręgu ludzi wykształconych i dużo czytających. Zrobiło mi się przykro,
że ta piękna i mądra książka nie jest popularna. Dlaczego poloniści w szkołach
(chyba znają "Księgę z San Michele") nie polecają tej książki
uczniom? Wydaje mi się, że gdyby młodzi ludzi czytali takie książki, byliby
lepsi.